Mity polityki wschodniej
Paweł Kowal nie bagatelizuje krzywd historycznych. Ale nie potępia nacjonalizmu ukraińskiego w czambuł. Stara się dostrzec w nim także pozytywny potencjał – publicysta „Rzeczpospolitej" recenzuje książkę „Między Majdanem a Smoleńskiem"
Od pięciu lat zasadniczy spór dotyczący polskiej polityki zagranicznej jest konsekwencją wojny dwóch partii, a właściwie – jak się wydaje – dwóch politycznych plemion. Traktowanie konfrontacji Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością w kategoriach wojny międzyplemiennej jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ często można odnieść wrażenie, że dwa największe ugrupowania spierają się między sobą nie po to, żeby w rezultacie zażartych dyskusji wypracować wspólne stanowisko z korzyścią dla Polski, lecz aby udowodnić w oczach społeczeństwa swoją wyższość nad krajowym rywalem.
Zdrajcy i awanturnicy
Szczególnie dotyczy to polityki wschodniej. Stosunki z takimi państwami, jak Rosja, Litwa, Ukraina, są z uwagi na uwarunkowania historyczne, geopolityczne, kulturowe trudniejsze niż z mocarstwami zachodnimi. Poniekąd więc łatwiej tu o potknięcia. Można wtedy zarzucić krajowemu przeciwnikowi – jeśli jest zbyt ustępliwy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta