Polityczni symulanci
Od ponad siedmiu lat karmieni jesteśmy bajkami o dobrym Donaldzie i złym Jarosławie. To prawda, Kaczyński jest brutalnym, twardym graczem. Ale przecież Tusk także nie jest polityczną cnotką – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
Ostatnia kłótnia między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Gowinem po raz kolejny miała odwrócić uwagę Polaków od tego, co im doskwiera. Telenowela polityczna o sporach liberałów z konserwatystami w łonie Platformy Obywatelskiej to sposób na to, żeby opinia publiczna nie zajmowała się zbyt intensywnie, chociażby problemami służby zdrowia.
Śmierć dziecka, do którego nie przyjechało na czas pogotowie, wywołała społeczny gniew pod adresem Bartosza Arłukowicza – skądinąd nie tylko ministra zdrowia, ale i lekarza pediatry – a przecież takich sytuacji rząd powinien unikać. Stwierdzenie, że dla ekipy Tuska najważniejsza jest troska o nieskazitelny wizerunek, który ma zapewnić jej wiekuiste trwanie u władzy, trąci już banałem. Tym niemniej nigdy nie dość zrywania fasady zasłaniającej prawdę o PO.
Widmo lat 90.
W ubiegłym tygodniu na łamach „Polityki" ukazał się fragment rozmowy rzeki Roberta Krasowskiego z Janem Rokitą. Niedoszły „premier z Krakowa" opowiada w niej o kulisach negocjacji między Platformą a Prawem i Sprawiedliwością w sprawie tworzenia wspólnego rządu w roku 2005. Bo przecież wtedy znacząca część wyborców, zniesmaczona aferą Rywina i generalnie rządami postkomunistów, czekała na realizację idei IV RP w wykonaniu koalicji PO-PiS.
Platforma występowała jako partia antyestablishmentowa. Wysuwała hasła,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta