Syryjska wojna bez końca
Dwa lata po wybuchu powstania, konsekwentny w swoich działaniach jest tylko reżim w Damaszku
Nie wiadomo, dlaczego chłopcy z miasta Daraa wypisali na szkolnym murze, że Assad musi odejść. Bezpieka zwinęła ich tego samego dnia. Mieli od 8 do 14 lat. Funkcjonariusze koniecznie chcieli wiedzieć, kto kieruje „wywrotowcami".
Większość dzieci wypuścili następnego dnia. Były skatowane. Kiedy rodzice poszli po resztę, dowodzący lokalnym oddziałem pułkownik bezpieki odparł: „Zapomnijcie o waszych dzieciach. A jak nie macie innych, podeślijcie swoje żony do naszych funkcjonariuszy. Za was i w zamian za tamte, spłodzą wam nowe dzieci".
To było dokładnie dwa lata temu. Okrucieństwo oficera z miasta Daraa było iskrą, od której zaczęło się powstanie. W ciągu kilku dni ogarnęło cały kraj. 15 marca reżim po raz pierwszy na protesty odpowiedział ogniem.
Dziś Syria usiana jest grobami. Nie żyje – wedle ostrożnych szacunków ONZ – ponad 70 tys. ludzi. Milion Syryjczyków uciekło z kraju. Połowa uchodźców to dzieci poniżej 11 roku życia. Na miejscu toczą się walki, podobno bardziej zaciekłe niż kiedykolwiek. Do Syrii zjechali bojownicy z najróżniejszych ugrupowań – z Al-Kaidą i Czeczenami włącznie. Opozycja wciąż się kłóci, zaś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta