Polski ochotnik
„Polak" dostał w serce, w rękę i chyba gdzieś jeszcze. Nie miał szans. Na fotelu była plama krwi. Domyślam się, że siedział tam „Mongoł". Nigdy go nie odnaleziono... Fragment książki „Abchazja", która ukaże się w kwietniu.
"Dobrze tak umierać" – pomyślał aktor Ławrik Achba.
W obejściu dalekiego nawet jak na Abchazję Ławrikowego pociotka i sąsiada z Aczandary gęstniał tłum. Stary zaniemógł miesiąc temu. Doktorzy mówili, że się wyliże, wydobrzeje, ale on swoje wiedział: to już. Rozporządził majątkiem i przykazał, żeby wszystkich zawiadomić. Do Aczandary ściągnęli krewniacy, od lat niewidziani znajomi, ostatni koledzy z młodości. Najpierw przyjmował ich półsiedząc w łóżku, a potem całkiem na leżąco, bo siły go opuszczały. Żegnał się, regulował dawne rachunki. Niektórzy goście zaraz wyjeżdżali, obiecując, że wrócą na pogrzeb, inni zostawali na miejscu. I wciąż dobijali nowi. Kobiety z sąsiedztwa zmieniały się w kuchni, aby przybysze mogli się pożywić, mężczyźni ustawili na podwórku stoły i rozbili namiot, dzieci sprzątały. Cała wieś odprowadzała starca na tamten świat.
Wszyscy jakoś wiedzieli, kiedy to nastąpi. Rodzina zgromadziła się przy umierającym, pozostali cisnęli się na zewnątrz. Widzieli przez okno, jak synowie, którzy sami już byli dziadkami, trzymali starego za ręce. Ten w pewnej chwili jakby się uniósł, ale może tak się tylko zdawało, bo płomienie świec tańczyły od wiatru, wprawiając w ruch całą izbę. „Teraz odchodzą moi rodzice – powiedział. – Ja umrę ze śmiercią moich dzieci". Uśmiechnął się i zamknął oczy.
Ars moriendi, sztuka umierania –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta