Smuga sadzy
Ich nazwiska są jak przewrotny hołd złożony sowieckiemu internacjonalizmowi. Ryszard Siwiec, Jan Palach, Sándor Bauer, Antanas Kalinauskas, Oskar Brüsewitz... Narodowość każdego rozpoznawalna na pierwszy rzut oka. Garść desperatów, którzy zdecydowali się na samospalenie.
Europejczycy nie są bardziej humanitarni od innych ludów i zapach palącego się ciała jest im znany nie tylko za sprawą pożarów. Płonęli jeńcy wojny peloponeskiej i ci, którzy naraziwszy się Falarisowi, tyranowi Agrygentu, trafili żywcem do kotła w kształcie byka. Płonęły „pochodnie Nerona", ze stosu miotał przekleństwa wielki mistrz Jakub de Molay i błogosławił Jan Hus. Biały dym krył twarze nieszczęśników oskarżanych o czary i herezje, od żaru pękały witraże kościołów z zamkniętymi w nich mieszkańcami przegranych miast.
Ogniem zajmowały się strzechy stodół na obrzeżach cywilizowanej Europy, gęsty dym snuł się ze stosów, wznoszonych na zapleczu komór, stanowiących szczytowe osiągnięcie niemieckiej myśli technicznej, a w oczach wielu kodę i klęskę „Europy". Woń, którą w pokojowych czasach większość z nas zna najwyżej z bezbolesnej wizyty u sięgającego po nóż elektryczny chirurga, snuje się tłustą smużką po stuleciach.
Nikt jednak w Europie, prócz może na poły legendarnych wiosek starowierów, otoczonych przez opryczników w kostromskich lasach, prócz szaleńców, którzy zwykle skłonni są do czynów gwałtownych, nie decydował się na dobrowolne wstąpienie w ogień. Ewangelie nauczały o Chrystusowej drodze, żywoty świętych ukazywały wzorzec ofiarowania życia na Jego wzór – ofiara ta jednak zawsze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta