Wielkanoc w okopach nad Nidą rok 1915
Fragment nieznanych wspomnień oficera Legionów, generała II RP
Są dwie blisko siebie wpadające do Wisły rzeki: od strony Królestwa wpada Nida – powolna, rozlewna, dość błotnista i cicha. Po drugiej stronie Wisły (od Małopolski) – Dunajec – to rzeka o charakterze górskim, dużo sprawiła trudności i zabiegów, lecz z punktu wojskowego była łatwiejsza do utrzymania. Pozycje nam wyznaczone biegły nieprzerwanie wzdłuż Nidy i utrzymanie się na jej linii było trudniejszym zadaniem.
Nasz 5. pp. Legionów zajął rejon (już przygotowany i okopany) po Austriakach, na odcinku około 15 kilometrów, zajmując też przylegające wsie: Tur Dolny, Tur Górny, Sobowice i dalej. Po drugiej stronie rzeki, na naszym prawym skrzydle, widać było miasteczko Pińczów – zajęte przez Moskali.
Przewieziono nas koleją ze Śląska do stacji Jędrzejów, a stamtąd wieczorem dotarliśmy pieszo na pozycje nad Nidą. Na prawo od nas był 1. pp. Legionów i dwa luźne baony. Okopy nasze (ciągłe) to się zbliżały do rzeki (Tur Górny) i wtedy mieliśmy około 400 metrów do okopów rosyjskich, to się od niej oddalały (Imielno) na około 1.500 metrów, wychodząc na błotnistą dolinę (mówię o pozycji 5. pułku). Zależnie od tego, w którym miejscu odcinka przebiegała służba, była ona łatwiejsza lub cięższa.
Ja wraz ze swą świeżą kompanią na razie nie zajmuję okopów i trzymany jestem w odwodzie we wsi Tur Dolny. Jest to tuż przy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta