Na dworze oprawców
- Oddaliśmy Rosji prowadzenie śledztwa smoleńskiego. To fundamentalna nieuczciwość polegająca na powierzeniu Moskwie dochodzenia w sprawie, którą jest ona żywotnie zainteresowana – z historykiem Andrzejem Nowakiem rozmawia Filip Memches
Czy możemy ufać Rosji w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej?
Andrzej Nowak: To zależy, której Rosji. Rosja jest krajem zbyt wielkim, żeby ją wpychać do jednej sztancy. Do mnie przemawia ona dwoma radykalnie różnymi głosami. Jeden to głos Rosji Władimira Putina. Jej korzenie określa kariera tego człowieka i sposób, w jaki on od roku 1999 organizuje rządzone przez siebie państwo. To ewolucja w kierunku państwa służb specjalnych o totalitarnej proweniencji. Drugi głos, słabszy, ale taki, o którym nie wolno zapomnieć w kontekście katastrofy smoleńskiej, wybrzmiał jasno już w maju 2010 roku, gdy do Polaków zwróciły się w liście otwartym takie osoby jak Władimir Bukowski czy Natalia Gorbaniewska. Warto zacytować słowa z ich listu: „Trudno się pozbyć wrażenia, że dla rządu polskiego zbliżenie z obecnymi władzami rosyjskimi jest ważniejsze niż ustalenie prawdy w jednej z największych tragedii narodowych". Nie ma bardziej prostego i dosadnego określenia tego, co się dzieje między Polską a Rosją w sprawie tragedii smoleńskiej.
Twierdzi pan, że polski rząd stał się zakładnikiem konieczności ocieplania stosunków z Kremlem?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta