Szykany dla małej spółki jak dla giganta
Problem biurokratycznych wymogów związanych z cenami transferowymi dotyczy także niewielkich firm
30 tys. euro to w biznesie w skali roku nie musi znaczyć wiele. Tyle trzeba zapłacić rocznie za wynajem niezbyt wielkiego budynku biurowo-magazynowego. Gdy mały przedsiębiorca ma dwie spółki, a jedna z nich ów budynek wynajmuje drugiej, pojawia się kłopot.
Bo przepisy dotyczące tzw. cen transferowych nakładają obowiązek bardzo szczegółowego dokumentowania takich transakcji. Trzeba dokładnie opisać m.in. metodę i sposób kalkulacji zysków, wszystkie koszty związane z transakcją, a nawet związaną z nią strategię gospodarczą.
Za wysokie progi
Skąd takie wymogi wobec prostej transakcji, którą mogą zawierać nawet małe firmy? To po prostu szykany mające zwalczać przerzucanie dochodów
w ramach wielkich korporacji, czasem obecnych w rajach podatkowych. Samej idei nikt nie kwestionuje, zwłaszcza że Polska musiała ją zapisać w prawie jako członek Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Ta organizacja opracowała szczegółowe wytyczne w tych sprawach dla administracji podatkowych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta