Świetna rockowa limuzyna
Bon Jovi zagra po raz pierwszy w Polsce 19 czerwca w Gdańsku. Teraz dał znakomity show w Wiedniu.
Od początku było coś zwariowanego w tym wieczorze. Tłumy wiedeńczyków płynęły wyjątkowo – nie do wesołego miasteczka, na Prater, lecz w okolice stadionu imienia Ernsta Happela. Konkretnie: na tor wyścigowy Krieau, bo stadion zbudowany z myślą o Euro 2008, nie pomieściłby teraz 55 tysięcy fanów.
W oddali było widać, jak w zachodzącym słońcu, kręci się najwyższa karuzela Prateru, ale na torze wyścigów konnych uwagę przykuwała gigantyczna maska stylowego amerykańskiego samochodu – główny motyw scenograficzny koncertu. W centralnym miejscu pyszniła się niklowana, w stylu retro, nazwa. Nie Cadillac. Nie Lincoln. Bon Jovi! Lampy limuzyny były reflektorami omiatającymi estradę, a szyba stanowiła ekran, na którym oglądaliśmy muzyków i ich muzyczną podróż przez słoneczną Amerykę.
Wielki optymizm
Koncerty Bon Jovi przypominają występy Bruce'a Springsteena. Kiedy grupa wchodzi na estradę, czas przestaje dla niej istnieć. Gra ile starczy sił, do upadłego. Wiedeński show trwał dwie godziny dwadzieścia pięć minut.
Z Brucem łączy ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta