USA widzą i słyszą
Ronald Reagan w 1980 r. jako pierwszy z najważniejszych polityków amerykańskich jednoznacznie wypowiadał się w kampanii wyborczej za wprowadzeniem obostrzeń w materii przerywania ciąży. W tym czasie zmieniło się też podejście Amerykanów.
Amerykańska Izba Reprezentantów, w której większość mają republikanie, przegłosowała w ubiegłym tygodniu projekt ustawy zabraniającej późnych aborcji, dokonywanych po 20. tygodniu ciąży. I choć projekt nie ma szans powodzenia, jest kolejną odsłoną toczonej w USA od wielu lat wojny o aborcję.
Przerywanie ciąży znane było w Ameryce Północnej od niepamiętnych czasów, ale przez długie lata było to zjawisko marginalne. Warunkiem przetrwania rodzin wczesnych kolonistów, żyjących z dala od cywilizacji i mogących liczyć tylko na siebie, było posiadanie jak największej liczby dzieci. W tych nielicznych sytuacjach, gdy ciążę uznawano za niepożądaną (na przykład gdy ojcem dziecka białej kobiety był mężczyzna innej rasy), uciekano się do rozmaitych medykamentów naturalnych, od dawna stosowanych przez Indianki. Nie było więc potrzeby delegalizowania aborcji, choć poszczególne stany zaczęły w I połowie XIX w. wprowadzać zakaz dokonywania jej, gdy dawało się już zaobserwować lub wyczuć ruchy płodu.
Sytuacja zaczęła ulegać poważniejszym zmianom dopiero po wojnie secesyjnej z lat 60. XIX w., gdy przemiany cywilizacyjne sprawiły, że wielodzietność przestała być warunkiem przetrwania, a stała się wręcz niedogodnością w życiu miejskim. Przerywanie ciąży przybrało na tyle powszechny charakter, że silny wówczas w Ameryce ruch odnowy moralnej wymógł wprowadzenie we...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta