Piękno i emocje „Papuszy”
Joanna i Krzysztof Krauzowie nakręcili znakomity film o tragicznym losie romskiej poetki i cenie wolności.
Czekaliśmy na ten film kilka lat, ale warto było. Po projekcji długo nie mogłam dojść do siebie. „Papusza” jest dziełem niezwykłym, które wdziera się w podświadomość, wciąga bez reszty, nie pozwala na wystawianie łatwych cenzurek.
Na ekranie obrazek jak z dawnej, czarno-białej fotografii. Rok 1910. Malownicze miasteczko. Postać okutana w spódnicę do ziemi i grube chusty, wstaje z ławki i idzie kilka kroków. Zatrzymuje się przed sklepową wystawą. Patrzy na lalkę w koronkowej sukience. W szybie odbija się jej twarz. Smutna twarz dziecka. Za chwilę dziewczynka ruszy dalej, taszcząc przed sobą ogromny, ciężarny brzuch. W polu kapusty urodzi córeczkę. Da jej na imię Papusza, co po cygańsku znaczy lalka.
Przebłyski pamięci
Potem już jest rok 1971. Urzędniczka ministerialna wyciąga z więzienia starą kobietę, która siedzi za kradzież kury. Wiezie ją do Warszawy, na premierę romskiej opery „Pieśni Papuszy”. „To pomyłka. Nigdy nie pisałam żadnych wierszy” – zarzeka się kobieta. Zmuszona, usiądzie w pierwszym rzędzie krzeseł. Kiedy ze sceny rozlegną się pierwsze dźwięki muzyki, przymknie oczy.
Film Joanny i Krzysztofa Krauzów to przebłyski jej pamięci....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta