Tiki-taka i miliard w rozumie
Hiszpańska kadra ma się mimo przegranej w Brazylii nieźle. Ale właśnie zaczyna się gra o przyszłość ligi
Co tam porażka w Pucharze Konfederacji, czy mundial za rok. Naprzód do walki o plan trzyletni. Właśnie takiego sobie zażyczył od hiszpańskiego futbolu tamtejszy rząd. Chce, żeby do 2016 roku kluby pierwszej i drugiej ligi zmniejszyły swój dług o miliard euro. Z najbardziej bezwstydnie zadłużającej się wielkiej ligi piłkarskiej rząd chciałby zrobić wzór gospodarności. Prośbą i groźbą. Grozić ma głównie zakazem kupowania nowych piłkarzy.
Kluby muszą teraz przesyłać do Consejo Superior de Deportes (CSD), czyli hiszpańskiego odpowiednika ministerstwa sportu (a raczej naszej dawnej Konfederacji Sportu), projekty swoich budżetów na każdy sezon. Komisja CSD i ligi ocenia, czy budżety nie są oderwane od rzeczywistości i wyznacza limit na transfery odpowiedni do przedstawionej przez klub zdolności do zarabiania.
Trzeba było działać, bo Primera i Segunda Division grają na górze długu, który urósł już do ponad 4 miliardów euro. Tylko w ostatnim sezonie kluby pierwszej i drugiej ligi wyprodukowały 225...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta