Chór Wallenrodów
Przy okazji dyskusji na temat pakietu klimatycznego wyszło na jaw, że prawie nikt nie zgadzał się z polityką, którą realizował i z której sprawowania w latach 2005-2007 korzystał – zauważa polityk PiS
Uderzające jest przekonanie ludzi Donalda Tuska, że jest on premierem Donaldem „nic-nie-mogę" Tuskiem. Okazuje się, że rządząca Polską od sześciu lat ekipa tak naprawdę nigdy nie wyszła z cienia trwających ledwie rok rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego, a decyzje wówczas podjęte zdecydowały o kierunkach polskiej polityki aż po dziś dzień.
Coraz częściej wychodzi na jaw, jak wielu „Wallenrodów" korzystało z przywilejów uczestniczenia w pracach rządu w latach 2005–2007, w rzeczywistości śniąc o innej ojczyźnie i cierpiąc w nadziei, że kiedyś, także dzięki ich działaniom, upadną obrzydłe im rządy PiS i będą mogli dokonać „coming outu", przechodząc do nowego obozu władzy.
Ta druga postawa, dla której tak twórczo kurs wyznaczył kiedyś Kazimierz Marcinkiewicz, znajduje swoje pełne rozwinięcie u europosła Pawła Zalewskiego w jego tekście „Pozorna asertywność" („Rz", 5.07.2013).
Seria błędów i zaniechań
Nawet abstrahując od tego, jak oceniamy decyzje dotyczące pakietu klimatycznego podjęte w marcu 2007 roku na posiedzeniu Rady Europejskiej, jedna rzecz pozostaje chyba bezsporna: Donald Tusk jest premierem koalicji PO–PSL już szósty rok i najwyższy czas zacząć rozmowę o tym, jaki jest bilans jego rządów w odniesieniu do kwestii energetycznych. Tymczasem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta