Kto się poważy wystawić „Indyka”?
Krytycy pisali, że Mrożek tworzy teatr absurdu. Dla mnie to nie był absurd, ale skrajny realizm.
Gdy miałem dwadzieścia parę lat, marzyłem, żeby poznać Sławomira Mrożka. Zawsze byłem wielkim admiratorem jego sztuk i stałym czytelnikiem „Przekroju", który co tydzień publikował jego rysunki. Tak się złożyło, że jakaś redakcja zamówiła u mnie wywiad z nim, bo akurat wybierałem się do Paryża, gdzie pisarz wtedy mieszkał.
Ostrzeżono mnie, że muszę wykazać się wielkim talentem, bo Mrożek w ogóle nie lubi rozmawiać, na pytania odpowiada monosylabami i w zasadzie to odgania dziennikarzy. Nasze spotkanie wyglądało jednak zupełnie inaczej: rozmawialiśmy przez 24 godziny i to nie ja mówiłem, a raczej on – ja tylko kiwałem głową i odpowiadałem mu monosylabami.
Potem bardzo intensywnie kontynuowaliśmy tę znajomość. Mrożek nawet mieszkał u mnie podczas swego pierwszego po stanie wojennym pobytu w Polsce. Łączyło nas coś bardzo miłego, pewne głębokie porozumienie. Pamiętam, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta