Polowanie na Lecha
Nie widać sławnego karnawału „Solidarności". Na pierwszym planie jest tylko Wałęsa, chociaż było nas 10 milionów Polaków, wielu w patriotycznym transie. Filmowi Wajdy w ogóle brakuje rozmachu. Czyżby zabrakło energii staremu reżyserowi, wyobraźni scenarzyście lub pieniędzy na realizację?
Kochajmy aktorów, bo nie wiedzą, co czynią. Robert Więckiewicz stworzył tak olśniewającą kreację Wałęsy, że co chwila każe zapominać historyczne przekłamania scenariusza w filmie Andrzeja Wajdy o przywódcy „Solidarności". Podziw dla jego warsztatu aktorskiego i wzruszenie, jakie wzbudza u widzów, stwarzają doskonały wehikuł dla propagandy tej postaci na bieżący użytek układu rządzącego. Pomaga mu ujmująca Agnieszka Grochowska w roli żony Danuty.
Więckiewicz rządzi
Fabułę wieńczy największy triumf Lecha, kiedy zaczyna historyczne przemówienie w Kongresie USA słowami: „My, naród". Zręcznie powtórzył wstęp do amerykańskiej konstytucji, co wywołało owację na Kapitolu. Wystąpił tam po wyborach do Sejmu, gdy naród dał wolne mandaty „Solidarności". Tylko w tym jednym momencie widać twarz prawdziwego lidera związku – pyszałek jest tu nieco spięty. Jakże daleko zaszedł od śmietnika, po którym wspiął się na mur strajkującej stoczni w sierpniu 1980 roku. Wolałbym zobaczyć tę scenę w wykonaniu Więckiewicza. Jest od Wałęsy lepszy, rzucając widzów na kolana przed tym świątkiem wolności.
Czemu kreacja wydaje się lepsza od pierwowzoru? To są delikatne sprawy, jak drgnienia powiek czy wyraz oczu, głos na wznoszącym się tonie, inaczej niż u inteligentów nieprzywykłych do krzyku, i zniżenie świadczące o podświadomej refleksji....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta