Dmytro
Pamiątki kresowej przeszłości zwykle trafiają do nas po dziadkach, czasem znajdujemy je na pchlim targu. A czasem tkwią przez trzy czwarte wieku na neogotyckim poddaszu szpitala jak z „Wyspy tajemnic".
Marzenie o „próbce dawnego czasu" żywe jest nie tylko wśród zawodowych historyków, być może nawet nie wśród nich przede wszystkim. Dziejopisowie często walczą pod sztandarem tej czy innej szkoły o interpretacje rewolty czy wojny, rozkładają wzdłuż osi czasu fakty, fiszki i zdjęcia w nadziei, że wyłoni się z nich prawda o zrywie czy zwrocie, niczym paleontolodzy, układający suche kostki, aż złoży się z nich groźny kark jaszczura – a jeśli są rutyniarzami, tasują je tylko, jak wyślizganą talię.
Wzruszenie, jakiego doświadcza się, sięgając po spękane zdjęcie, sczerniały trzonek należącego kiedyś do serwisu noża, łuszczący się jak ciasto francuskie papier broszury, doświadczone być natomiast może przez każdego – i wielu go szuka. To dlatego właśnie antykwariaty ramię w ramię z restauracjami opierają się najskuteczniej kryzysom i nacjonalizacjom. „Ludzie zawsze będą musieli jeść" – wzdychają, krzepiąc się tą myślą, byli fizycy i filolodzy. Cisi antykwariusze również mają nadzieję, że sporo ludzi zawsze potrzebować będzie gemmy, drzeworytu, a bodaj i trzonka grabi, o których będą wiedzieli, że są starsze od nich samych.
Jeśli jednak restauratorzy drżą na myśl o kulturze pizzy z mikrofali, czy antykwariusze nie powinni obawiać się „pamięci instant", jaką zdają się oferować kapsuły czasu? To był boom, który rozpoczął się na dobre wraz z epoką stali kwasoodpornej i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta