Szwedzcy deweloperzy łapią wiatr
Biznes i klimat | Skandynawia długo była uzależniona od prądu z elektrowni wodnych. Dziś jest w awangardzie pod względem produkcji energii wiatrowej.
W 2006 r., w półtorej dekady po przejęciu od ojca sterów w jednej z największych szwedzkich firm nieruchomościowych, Hans Wallenstam postawił miliardy koron na to, że sieć farm wiatrowych rozsianych po całym kraju w końcu pozwoli zarobić firmie pieniądze i przyciągnie zamożnych klientów, chcących korzystać z „ekologicznej" energii.
Wygląda na to, że ten ruch się opłacił. Wallenstam AB zbudował 57 turbin. Produkowana w ten sposób energia z naddatkiem starcza na zaspokojenie potrzeb 9000 gospodarstw domowych i tysiąca firm, które wynajmują budynki Wallenstam. Istniejąca od 69 lat firma jest dziś całkowicie samowystarczalna energetycznie.
Wallenstam przyznaje, że „był nieco przerażony" początkowymi nakładami finansowymi, ale „najlepszym sposobem na kontrolowanie kosztów jest samodzielnie wytwarzanie energii". Notowana na giełdzie spółka oferuje lokatorom elektryczność po niższych kosztach niż koncerny energetyczne.
Kraje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta