Fińską drogą
Polska nie musi kupować gazu i ropy na Wschodzie, ale na całkowitą rezygnację ze współpracy z Rosją pozwolić sobie nie może – pisze publicysta.
Relacje Polski i Rosji, gdzie obydwa sąsiadujące ze sobą kraje odwrócone są do siebie plecami, można uznać za samobójczy anachronizm. Zwłaszcza dla Polski, która w tym pojedynku jest słabszą stroną. Tymczasem najlepszą metodą, aby zwiększyć międzynarodowe znaczenie Polski, jest konsekwentne dążenie do pobudzenia naszej aktywności na wschodzie, szczególnie w gospodarce. Tym bardziej że Rosja stoi być może na progu gwałtownych przemian. Czyżby więc klucz do polskiej pomyślności znajdował się na wschodzie?
Kapitalizm bez kapitału
Polityka wschodnia to pojęcie, które zrobiło krótkotrwałą, ale zawrotną karierę w polskiej dyplomacji po upadku Peerelu. Rozumiana była jako zwiększenie polskiej obecności politycznej na wschodzie kosztem osłabiania wpływów rosyjskich. Dziś wydaje się, że polityka wschodnia w tym rozumieniu poniosła klęskę. Jej zwolennicy nie docenili bowiem rzeczywistego układu sił za naszą wschodnią granicą. Ale jednocześnie pojęcie to nabiera nowej treści. Można sobie bowiem wyobrazić politykę wschodnią, w której Polska korzysta z rosyjskiej supremacji na obszarach posowieckich. Byłaby to, w odróżnieniu od złudnych projektów z przeszłości, realna polityka wschodnia.
Taką właśnie realną politykę wschodnią prowadzi od wielu lat Finlandia, która mając podobnie jak Polska trudne relacje historyczne z Rosją,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta