Moskwa nad Wełtawą
„Mały czeski człowiek” nie zajmuje się zbawianiem świata, tylko pilnuje swego interesu. Tak było za Franciszka Józefa, za Gustava Husaka i tak jest teraz – pisze publicysta.
Niedawno do Pragi przyleciała wysłanniczka znanej amerykańskiej instytucji rządowej promującej demokrację w świecie. W smartfonie miała adresy czołowych czeskich think tanków. Chciała zaproponować im udział w programach wspierających społeczeństwo obywatelskie w Rosji. Na początku tego roku władze na Kremlu wyprosiły bowiem Amerykanów, w praktyce uniemożliwiając im kontynuowanie działalności. W świetle najnowszych rosyjskich przepisów tamtejsze NGO, które przyjmują pieniądze z Zachodu, same proszą się o poważne kłopoty. Amerykanie postanowili więc wciągnąć do współpracy Czechów, wykorzystując ich jako dystrybutora środków finansowych na projekty obywatelskie w Rosji. Ku swemu zdumieniu natrafili na zdecydowany opór ze strony spolegliwych zazwyczaj Czechów. Okazało się, że nikt w Pradze nie chce zadzierać z Moskwą.
Wytłumaczenie było za każdym razem takie samo: to się nie spodoba naszemu biznesowi.
Za tym eufemizmem kryją się interesy kilku najbogatszych Czechów, najpotężniejszych grup kapitałowych oraz największych firm, często filii zagranicznych koncernów.
Jak w komunistycznej propagandzie
Na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się w najbliższy weekend 25–26 października, na ulicach Pragi najbardziej rzucają się w oczy nie billboardy partii politycznych, lecz wyjątkowo liczne w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta