Ukraina w braterskim uścisku
Wygląda na to, że Rosja postanowiła zdestabilizować sytuację na Ukrainie i prowadzi z nią wojnę propagandową, której celem jest wykazanie, iż Kijów nie radzi sobie ze swoimi problemami – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”.
Słowa Władimira Putina o rozpadzie ZSRR jako największej katastrofie geopolitycznej XX wieku nabierają szczególnego znaczenia w kontekście stosunków rosyjsko-ukraińskich. Mimo zmian na mapie Europy, które nastąpiły po upadku realnego socjalizmu, można odnieść wrażenie, że Moskwa nadal nie traktuje Kijowa jako zagranicy i wykorzystuje to w rozgrywkach międzynarodowych, usiłując go pozyskać, chociażby jak ostatnio, doraźną pomocą finansową.
Znamienne jest uzasadnienie udzielenia tej pomocy przedstawione przez Putina. Gospodarz Kremla nazwał Ukrainę „bratnim państwem", a Ukraińców – „bratnim narodem", więc – jego zdaniem – Rosja powinna się zachowywać wobec swojego południowego sąsiada jak bliski krewny, który – kiedy ten jest w potrzebie – wychodzi mu naprzeciw.
Oczywiście rosyjski prezydent stwierdził, że Moskwa nie ma nic przeciwko aspiracjom Kijowa w kierunku zachodnim. Ale jednak warto wyciągnąć wnioski z przekazu Putina. Rosyjski przywódca nie używa wobec Unii Europejskiej określenia „bratnia organizacja".
Moskwa nie traktuje Kijowa jako zagranicy i wykorzystuje to w rozgrywkach międzynarodowych
Jeśli więc Ukraina miałaby się jednak zdecydować na podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE (co oznaczałoby zarazem niewchodzenie do rosyjsko-białorusko-kazachskiej Unii Celnej), to wyrzekłaby się „brata" na rzecz sojuszu z kimś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta