Czechow świeży czy błahy
Pro i kontra | „Wiśniowy sad” w reżyserii Agnieszki Glińskiej sprowokował recenzentów „Rz” do wymiany poglądów.
Jacek Cieślak
Reżyserka nie wycięła „Wiśniowego sadu', tylko przewietrzyła go z pomocą nowego przekładu Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej. Pokazuje, że nie warto płakać, bo robią to tylko nieudacznicy.
„Wiśniowy sad" w Teatrze Studio, którym Agnieszka Glińska kieruje od roku, idzie tropem brawurowej „Sztuki bez tytułu" o Płatonowie w stołecznym Współczesnym. Wtedy zamiast samowarów symbolizujących minioną epokę i melancholię, najważniejsze były fontanna, szampan i wódka. Teraz bohaterowie Czechowa również żyją szybko – śpiewają tańczą, piją. Nie zalewają robaka, tylko korzystają z tego, co przynosi życie.
Sceny taneczne i śpiewane wyreżyserowane są z ostentacyjną lekkością, wręcz naszkicowane, jakby reżyserka chciała powiedzieć, że stare formy nas więziły, dusiły, a w obecnej rzeczywistości liczą się luz, dystans, poczucie humoru i zabawa.
Uosobienie tej filozofii stanowi Raniewska grana...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta