Orbán spogląda na Wschód
Umowa o rozbudowie elektrowni jądrowej przez Rosatom pogłębia ekonomiczną zależność Węgier od Rosji.
Początkowo o „zaskoczeniu i dezorientacji" mówili nawet analitycy zbliżeni do kręgów Fideszu. Przede wszystkim trudno zrozumiały okazały się pośpiech i brak przejrzystości w tej strategicznie ważnej sferze. Tym bardziej że po podtrzymaniu zgody na budowę gazociągu South Stream Węgry zdają się na całkowitą zależność energetyczną od Rosji.
Szczególnie zaskakujący jest fakt, że umowę podpisaną w obecności prezydenta Putina firmował sam Viktor Orbán, polityk od lat 90. kojarzony z radykalnym antysowietyzmem (to on w 1989 r. rzucił na budapeszteńskim placu Bohaterów obrazoburcze hasło „Ruscy do domu!"). Kilka lat temu Orban atakował socjalistyczny rząd Ferenca Gyurcsánya, gdy ten przygotowywał umowę z Gazpromem i budowę South Stream. Z kolei w 2009 r. domagał się wyjaśnień, dlaczego węgierskie służby specjalne nie zablokowały kupna akcji koncernu naftowego MOL przez rosyjski Surgutnieftgaz.
Wszystko zmieniło się po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta