Ksiądz, który się komunistom nie kłaniał
Kolegia, areszt, kilkanaście odsiadek „pod celą”, wreszcie spektakularna, zuchwała kradzież dokonana na oczach setek świadków. Rzezimieszek z Wołomina? Arsen Lupin? Nie, ksiądz infułat.
Witaj, Józefie, umiłowany przez władzę ludową! – zwykł pozdrawiać ks. infułata Józefa Wójcika prymas Wyszyński. Władza ludowa demonstrowała swoją miłość do księdza w specyficzny sposób, umieszczając go w zakładach karnych w całej Polsce. Na troskę tę jednak w pełni zasłużył, ponieważ wydawało się, że ksiądz Wójcik, słynny „złodziej w sutannie", jest wszędzie tam, gdzie władza ludowa walczyła z Kościołem. Na szykany odpowiadał prostotą, rozsądkiem, odwagą – i kąśliwą ironią. Osiągnięcia w tej walce miał nie mniejsze niż niejedna legenda „Solidarności" – 18 razy karany, dziewięć razy więziony. A do tego pięć odznaczeń państwowych.
„Nie czuję się kapłanem szczególnie prześladowanym w minionym ustroju. Po prostu wypełniałem swoje obowiązki zgodnie z sumieniem" – pisał po latach w charakterystycznym dla siebie stylu. Ks. Józef Wójcik zmarł 16 lutego 2014 roku.
Już początki jego życia wskazywały na to, że z komunistami nie będzie mu po drodze. Urodził się w hubalowskich Gałkach nieopodal Radomia, w patriotycznej, dość staroświeckiej rodzinie. Ojciec walczył z bolszewikami, a potem z Niemcami, natomiast podczas okupacji wraz z matką ukrywali Żydów. Syn okazał się równie odważny – i przekorny. Podczas gdy po wojnie szalał stalinizm, księża i biskupi byli więzieni i torturowani, Wójcik wstąpił do seminarium. Słowa, jakie usłyszał od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta