W polityce nie ma etosu honorowego
Rozmowa z Łukaszem Kielbanem, historykiem męskości, autorem blogu Czas Gentlemanów
Rz: Nie milkną echa spoliczkowania Michała Boniego przez Janusza Korwin-Mikkego. Jak podobne spory honorowe rozwiązywało się przed wojną?
Łukasz Kielban: Do sądu honorowego można było iść wyłącznie z kimś, kto także był osobą honorową, czyli należał do elit. Osoba obrażona miała 24 godziny, by znaleźć sobie dwóch sekundantów, którzy następnie udawali się do tego, kto uczynił obrazę. Zostawiali mu swoje wizytówki i czekali na sekundantów drugiej strony, którzy znowu mieli dobę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta