Posłowie nie tacy biedni
Sejm | Na Wiejskiej wysyp pomysłów na to, jak i ile płacić parlamentarzystom. Otwarcie o podwyżce mówi tylko jeden polityk.
Moi aplikanci zarabiają ode mnie dziesięć razy więcej – wyznał dwa tygodnie temu Ryszard Kalisz, czym rozpoczął debatę nad wysokością uposażenia posłów i wysokich urzędników państwowych. Czy rzeczywiście polscy posłowie zarabiają za mało? Niekoniecznie.
Skończyć z tym mitem
Zarobki, na które narzekał Kalisz, to przede wszystkim uposażenie wynoszące 9892,30 zł brutto (jego wysokość jest powiązana z wysokością pensji podsekretarza stanu w służbie cywilnej). Do tego dochodzi wolna od podatku dieta w wysokości 25 proc. uposażenia, czyli prawie 2,5 tys. zł, oraz dodatki za funkcje w sejmowych komisjach wynoszące odpowiednio 20 proc. dla szefów komisji, 15 proc. dla ich zastępców oraz 10 proc. dla szefów stałych podkomisji. Dodatki te pobiera 171 posłów, czyli ponad jedna trzecia wszystkich.
Na tym jednak lista korzyści się nie kończy. Każdy poseł otrzymuje 12 tys. zł na prowadzenie swojego biura, a do tego dochodzą m.in. darmowe przejazdy wszystkimi środkami komunikacji masowej, ryczałt na wynajem mieszkania w Warszawie (dla posłów spoza stolicy) w wysokości 2,2 tys. zł miesięcznie oraz dostęp do nisko oprocentowanych pożyczek.
Zdaniem Kalisza, który tłumaczył swoje postulaty w programie Tomasza Lisa, to za mało, by przyciągnąć do polityki i służby publicznej zdolnych ludzi, którzy w sektorze prywatnym mogą zarobić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta