Czuję się człowiekiem z Galicji
W naszej części Europy każdy musi sobie wywalczyć granice. Ukraińcy też muszą to zrobić, tak jak my w 1918 roku. Bo tu są żelazne, wilcze zasady: albo się walczy i je wybroni, albo nie – mówi laureat nagrody w rozmowie z Andrzejem Łomanowskim.
W ukraińskiej telewizji prowadził pan program „Europejska kuchnia". A umie pan coś ugotować z ukraińskiej kuchni?
Paweł Kowal: Potrawą, którą częstuję gości, są bakłażany faszerowane kaszą z grzybami. Bakłażan jest ważny w kuchni ukraińskiej, dużo ważniejszy niż w polskiej. Jeśli coś można by stamtąd przenieść do nas, to niedocenionego bakłażana: sałaty, przeciery, krem z pieczonych bakłażanów. To warzywo daje dużo możliwości.
A co by im pan polecił z naszej kuchni?
Częstowałem Ukraińców gęsią, która wraca teraz do naszej kuchni, przeżywa właśnie renesans. To oczywiście jest nie tylko nasza tradycja, także niemiecka czy austriacka. Moim ukraińskim przyjaciołom bardzo smakuje robiona na tradycyjnie polski sposób, czyli duszona w kapuście.
Nasze kuchnie nie są identyczne?
Obie są złożone, ich elementy pochodzą z różnych tradycji. Prawie identyczne są w Galicji, bowiem to, co mamy wspólne, to m.in. Galicja: część jest w Polsce, część na Ukrainie. Jeśli popatrzymy na stare mapy wyborcze, a i na nowe, to Galicja – i u nas, i u nich – wyróżnia się. Pokazywał mi kiedyś jeden amerykański badacz mapę udziału w wyborach w Europie Środkowej. Najciemniejszą plamą na niej była właśnie Galicja. Po obu stronach granicy najwięcej ludzi decyduje się iść na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta