Niewidoczny Tusk walczy o przywództwo
100 dni przewodniczącego Rady Europejskiej
Korespondencja z Brukseli
Pierwsze 100 dni na stanowisku szefa Rady Europejskiej to dobry moment na ocenę polskiego polityka w nowej roli. Problem polega na tym, że Donald Tusk – któremu owa setka stuknęła we wtorek – na pierwsze miesiące rządzenia w Unii wybrał model polityka niewidocznego i kuluarowego.
Nie można więc sięgać do wywiadów, bo ich nie udzielał. Ani do przemówień, bo ich nie wygłaszał. Ani nawet do konferencji prasowych po dwóch szczytach UE pod jego kierownictwem, bo były bardzo krótkie. W Polsce były premier brylował na konferencjach i publicznych spotkaniach i nawet jego przeciwnicy przyznawali, że jest w tym świetny. W Brukseli z tej potężnej broni nie korzysta: częściowo przez taką, a nie inną definicję stanowiska, ale głównie z własnego wyboru. Z rozmów z otoczeniem Tuska wiadomo, że chciał przez pierwsze miesiące zapoznawać się ze stanowiskiem. Ewidentnie też widać, że nie czuje się komfortowo ze swoim angielskim. – Komunikuje się bez problemu, ale chciałby to robić lepiej, tak jak po polsku. I to go blokuje – mówi nam osoba z jego otoczenia.
Dziennikarze nie dostrzegają więc Tuska, niezadowoleni są też...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta