Życie jako wielka katastrofa
„Amy" Asifa Kapadii o zmarłej cztery lata temu wokalistce to film znakomity, ale i przerażający.
Przyzwyczailiśmy się już do opowieści o gwiazdach pop zmarłych tragicznie u szczytu popularności w wieku 27 lat – o Janis Joplin, Jimim Hendrixie, Jimie Morrisonie, Kurcie Cobainie. Ale film o Amy Winehouse, która podbiła świat albumem „Back To Black" i przebojem „Rehab", pokazuje pośrednio katastrofę Europy.
Klątwa rozbitej rodziny
Jej fetyszem stała się wolność, ale widziana w niezwykle uproszczony sposób. Oto 13-letnia Amy chce się wyprowadzić od mamy, żeby zamieszkać z przyjaciółką i móc do woli palić marihuanę. Najstraszniejsze jest to, że dramat Amy rozegrał się według znanych schematów i może właśnie dlatego można mówić o tragedii, bo rozbita rodzina, co widać na przykładzie wokalistki, jest jak fatum.
Ojciec Brytyjki zaczął romansować z przyjaciółką z pracy, gdy Amy miała dwa lata. Tłumaczy się idiotycznie, że odszedł, gdy miała dziewięć lat. Odnalazł się w życiu córki dopiero wtedy, gdy zaczęła robić karierę. I zachowywał się jak rozkapryszony brzdąc. Gdy pierwszy menedżer sugerował Amy pójście na odwyk,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta