Uchodźcy: najeźdźcy czy naciągacze?
Co znaczy wezwanie, by każda parafia przyjęła jedną rodzinę? Po pierwsze, chodzi o rodzinę, a nie młodych awanturników. Po drugie, oznacza to zajęcie się przybyszami, a nie umieszczenie ich w getcie – pisze publicysta.
Sprawa setek tysięcy nielegalnych imigrantów wkraczających od południa do Europy budzi gwałtowne i sprzeczne emocje. Utrudnia to rozpoznanie problemu, a w konsekwencji jego rozwiązanie.
Z jednej strony media bombardują nas obrazami ludzkich nieszczęść, utopionych dzieci i tak dalej. W krajach, skąd pochodzą przybysze, panuje nędza i wojna. Wszystko to prawda. Ale z drugiej strony prawdziwe są też doniesienia o liczbie zbrodni (w tym brutalnych gwałtów) popełnianych przez muzułmanów w krajach osiedlenia. Przez obłąkaną „polityczną poprawność" sprawcom się nieraz pobłaża, zwłaszcza w Anglii i Szwecji.
Wyczyny nowych „uchodźców" też są znane: jedni jeszcze na barce utopili towarzyszących im chrześcijan (o ilu nie wiemy?), inni po odmowie przyjęcia do Włoch grozili utopieniem własnych dzieci.
Kim są przybysze?
Tymczasem kto ma zastrzeżenia wobec przyjmowania uchodźców, oskarżany jest o egoizm i bezduszność oraz brak uczuć chrześcijańskich – celują w tym oczywiście ateistyczni i katoliccy postępowcy. Choć akurat to Kościół jako pierwszy coś w tej sprawie zrobił, gdyż to Caritas, Pomoc Kościołowi w Potrzebie i zakon maltański organizowały pomoc dla ofiar wojny w Syrii, podczas gdy lewacy entuzjazmowali się arabską wiosną.
Z drugiej strony zwolennicy przyjmowania imigrantów obciążani są winą za ich przestępstwa i za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta