Demokratyczny zamach stanu
Katalonia nie będzie tak szybko niepodległa. Ale jeśli Madryt powtórzy dotychczasowe błędy, prowincja może się oderwać za kilka lat.
W nocy z niedzieli na poniedziałek Artur Mas tryumfował. A przynajmniej takie chciał sprawić wrażenie.
– Mamy zarówno siłę, jak i legitymację do podjęcia planu budowy niepodległego państwa – mówił dotychczasowy premier Katalonii.
Koalicja Junts pel Si (Razem dla Tak), na którą składa się konserwatywna Demokratyczna Konwergencja Katalonii i Republikańska Lewica Katalonii, zdobyła co prawda tylko 62 mandaty w 135-osobowym parlamencie (39 proc. głosów), ale razem z również opowiadającą się za oderwaniem od Hiszpanii skrajnie lewicową partią CUP (dziesięć mandatów) ma przecież absolutną większość.
Tyle że w wyborach, w których wzięła udział rekordowa liczba 77 proc. uprawnionych, tylko 47 proc. oddało głos na partie niepodległościowe.
– Chcieliśmy przeprowadzić referendum, wtedy liczyłyby się głosy. Ale Madryt nam nie pozwolił. A w wyborach ważna jest liczba uzyskanych mandatów, nie głosów – tłumaczy Mas.
Katalońscy nacjonaliści skorzystali na hiszpańskim prawie wyborczym, które faworyzuje okręgi wiejskie, gdzie nastroje niepodległościowe są silniejsze niż w kosmopolitycznej Barcelonie.
Cokolwiek by jednak Mas powiedział, brak poparcia większości Katalończyków dla tak fundamentalnej zmiany, jaką jest budowa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta