Polska elektrownia atomowa do 2029 r.

autor zdjęcia: Dariusz Iwański

źródło: Rzeczpospolita

Jacek Cichosz | Na początku przyszłego roku wykluczymy jedną z trzech rozważanych dziś lokalizacji – mówi prezes PGE EJ 1.

Rz: Czy bez względu na ekipę obejmującą władzę po wyborach będzie istniała platforma do rozmów o budowie elektrowni atomowej? Czy jest co do tego projektu ponadpartyjny konsensus polityczny?

Jacek Cichosz: Dziś nie ma racjonalnych podstaw do zmiany założeń realizacji tego projektu. Wyzwania, przed którymi stoi krajowa energetyka w perspektywie kilkudziesięciu lat, opisane w „Polskim programie energetyki jądrowej" przyjętym w 2014 r. przez rząd, nadal wymagają rozwiązań. Co więcej, sierpniowe ograniczenia dostaw prądu pokazały, że jest poważny problem z zapewnieniem wystarczającej mocy w systemie. Można się spodziewać, że z biegiem lat wraz z wyłączaniem kolejnych bloków elektrowni zawodowych ten problem będzie narastał. Dlatego o tej inwestycji należy myśleć nie w perspektywie roku czy nawet następnej kadencji parlamentu, ale kilkudziesięciu lat. Nie należy jej postrzegać jako projektu wyłącznie inwestora, jest to największy projekt infrastrukturalny po '89 r., projekt rządowy, zatem wymagający współdziałania inwestora, rządu i wielu innych kluczowych instytucji. Energetyka jądrowa, podobnie jak wymienione technologie, będzie jednym z istotnych elementów dywersyfikacji miksu paliwowego, ale bardzo kluczowym, jeśli chodzi o kontrybucję w zakresie obniżania emisyjności CO2 i innych związków, takich jak tlenki azotu czy rtęć. Nawet jeśli zbudujemy bloki...