Manipulacja zamiast zadumy i delikatności
Dwugłos o „Smoleńsku" | Czy film jednoznacznie oskarża i wskazuje winnych? Czy też obrazoburczo przypomina fakty, o których nie wszyscy chcą pamiętać.
Film Antonigo Krauzego to dzieło propagandowe, niewiele mające wspólnego ze sztuką. Zrealizowane pod tezę, niedające się oddzielić od polityki.
Już na początku filmu nad smoleńskim lotniskiem pojawia się rosyjski samolot. Widzą go piloci jaka, który chwilę wcześniej przywiózł tu polskich dziennikarzy. Słyszymy komunikat rosyjskiego pilota: „Zrzut zakończyłem. Odchodzę na Wschód". Nie ma wątpliwości, co „zrzucił": nad pasem do lądowania zaczyna unosić się gęsta mgła. Inna scena z pierwszych minut: rosyjski nawigator wyskakuje przed budynek krzycząc: „Co ja zrobiłem!?"
Powrót do tragedii
Kino jest lustrem rzeczywistości, a artyści nie powinni unikać trudnych tematów. W USA nakręcono filmy o zabójstwie Johna F. Kennedy'ego (powstają zresztą do dzisiaj, kilka dni temu w Wenecji Srebrnego Lwa dostała „Jackie" Pablo Larraina), o aferze Watergate, o traumie 11 września. Nie dziwię się, że po sześciu latach, jakie upłynęły od katastrofy smoleńskiej, ktoś chciał w kinie do tej tragedii wrócić. Tylko jak to zrobić?
Wyobrażam sobie wielki, trudny film o tragedii rodzin, które straciły najbliższych. O tych, którzy weszli do samolotu w ostatniej chwili, i tych, którzy oddali swoje miejsce, bo komuś na katyńskiej wyprawie bardziej zależało. Można było tę traumę obserwować z perspektywy ofiar, ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta