Bohater z Wembley
O najsłynniejszej bramce w historii polskiej piłki mówi jej strzelec, który kończy 70 lat.
Rz: Pamięta pan 57. minutę meczu na Wembley?
Jan Domarski: Pamiętam, ale myśli pan, że oprócz nas ktoś to jeszcze pamięta? Dla naszego pokolenia nazwa „Wembley" była synonimem jakości, możliwości i talentów polskich piłkarzy. Dziś to tylko nazwa słynnego stadionu w Londynie. Polska nigdy tam nie wygrała. My byliśmy najbliżej.
To proszę przypomnieć starszym i uświadomić młodszych.
17 października 1973 roku rozgrywaliśmy na Wembley ostatni mecz eliminacyjny do mistrzostw świata. Nam do awansu wystarczał remis, Anglicy musieli wygrać. No i, krótko mówiąc, zremisowaliśmy 1:1, a ja strzeliłem tę jedyną bramkę. My pierwszy raz po wojnie awansowaliśmy do finałów mistrzostw świata, a Anglicy pierwszy raz przegrali eliminacje. To była sensacja światowa.
„Krótko mówić" się nie da. Ten mecz dla obydwu krajów stał się przełomem, tylko dla każdego z innych powodów. Anglicy pisali i mówili po remisie: „Koniec świata". Dla nas to był początek drogi na szczyt wielkiego futbolu. Z jakimi myślami lecieliście do Londynu? Czego było więcej? Strachu czy nadziei?
Trudno nie bać się lwa w jego jaskini. A tak wtedy prasa pisała: Polacy jadą do jaskini lwa. My Anglików bardzo szanowaliśmy, ale portki się nam nie trzęsły....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta