Na reformie stracą głównie liniowcy
Nawet połowa samozatrudnionych płacących 19-proc. PIT może stracić na rządowych planach. Danina przeciętnej firmy może być dwa razy wyższa niż dziś.
Anna Cieślak-Wróblewska
W zespole pracującym nad reformą podatkową, która ma połączyć PIT ze składkami na ZUS i NFZ, ścierają się dwa poglądy. Część członków uważa, że nie należy zwiększać obciążeń dla małych firm, bo to dla nich ciężar nie do udźwignięcia. Są jednak głosy, że dochody z samozatrudnienia trzeba tak opodatkować, jak pracowników – wynika z informacji „Rzeczpospolitej". Na razie przeważa ten drugi nurt.
– Działalność gospodarcza będzie opodatkowana na podobnych zasadach jak osoby pracujące, ale na warunkach preferencyjnych – mówi „Rzeczpospolitej" Henryk Kowalczyk, minister koordynujący prace nad jednolitą daniną. – Preferencyjne warunki to niższa stawka, ale nie jest jeszcze rozstrzygnięte jaka.
Pojawił się pomysł, by maksymalna stawka jednolitego podatku nie przekraczała 35 proc. – Chodzi o to, by opodatkowanie PIT-owców nie było wyższe niż opodatkowanie CIT-owców i by nie prowokować migracji z jednej formy na drugą – mówi „Rzeczpospolitej" nieoficjalnie jeden z członków zespołu. Dziś podatek CIT dla małych firm to 15 proc., a podatek od dywidend dla właścicieli – 19 proc.
500 zł na wejściu
Maksymalna stawka do 35 proc. jest korzystniejszą propozycją niż ok. 40-proc., jaka ma zostać wprowadzona dla pracujących. Jednak wciąż to dużo więcej niż to, co dziś płacą zamożniejsze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta