Atomowy świt
6 listopada 1947 r. w oficjalnym komunikacie Wiaczesław Mołotow zasugerował Zachodowi, że Związek Radziecki ma bombę atomową. Amerykanie uznali to za blef. Ich wywiad zapewniał, że Sowieci będą gotowi do produkcji tego rodzaju broni dopiero za dziesięć lat.
Bomby, które spadły na Hiroszimę i Nagasaki, były dla ZSRR sygnałem nadchodzących zmian na politycznej mapie świata. Sygnał był jasny. Rządzić będą ci, którzy opanują atom. Dla Sowietów priorytetem stało się uzyskanie wiedzy potrzebnej do zbudowania broni nowej ery – broni, która nie tylko dogoni USA w wyścigu zbrojeń, ale przede wszystkim pozwoli ZSRR stać się militarną potęgą. Pod pozorem pomocy humanitarnej najwięksi radzieccy naukowcy zostali wysłani w rejony eksplozji. Skupili się na efektach wybuchu, pozostając zupełnie obojętni na los ofiar czy niesienie pomocy. Po powrocie do kraju i złożeniu szczegółowego raportu zapadła decyzja. Za wszelką cenę Kraj Rad musi zdobyć tę cudowną broń. Rosjanom zależało na czasie.
Budowa bomby jądrowej wymagała rozwiniętej wiedzy teoretycznej i praktycznej w zakresie technologii atomowej. Sowietom tej wiedzy brakowało, gdyż fizyka kwantowa czy teoria względności była w socjalistycznym państwie z gruntu zła ideologicznie. Wywiad radziecki jednak się spisał i plany budowy bomby atomowej zostały w krótkim czasie wykradzione Amerykanom. Przypuszcza się, że dokonał tego Klaus Fuchs, niemiecki fizyk i tajny współpracownik GRU, radzieckiego wywiadu wojskowego. W 1943 r. wyjechał do USA, gdzie uczestniczył w programie „Manhattan", czyli w pracach nad pierwszą bombą atomową....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta