Kosztowne traktory widma
Rolnik z Mazur zapłacił 150 tys. zł za ciągnik, który nigdy nie był jego własnością. Prokurator umorzyła postępowanie w tej bulwersującej sprawie.
Dariusz Jarzembek zdecydował się na zakup ciągnika; pośredniczyło w tym renomowane lokalne przedsiębiorstwo. Mężczyzna przelał pieniądze, a firma przekazała je producentowi. Ten z kolei przekazał homologację traktora, na podstawie której mężczyzna wyrobił dowód i tablice rejestracyjne. Maszyny jednak nie otrzymał. – Czekam na sprawiedliwość. Aż prokuratura przejrzy na oczy – mówi Jarzembek.
W podobnej sytuacji znalazło się wielu innych rolników, których straty sięgają setek tysięcy złotych, ale śledczy nie dostrzegali w tej sprawie przestępstwa.
Dopiero nagłośnienie przez media sprawiło, że prokuratura postanowiła wrócić do sprawy. Obie firmy: producent i pośrednik, zmieniły swoje nazwy, ale nadal prowadzą działalność w tym samym miejscu i sprzedają ciągniki. – Faktycznie jest coś nie tak – ocenia naczelnik wydziału komunikacji z miejscowego starostwa.