Nie możemy stać z boku
Jednym z efektów braku aktywności Kościoła wobec problemów społecznych może być zanik zapotrzebowania na jego głos w przyszłości – pisze duchowny i publicysta.
W gorących dniach związanych z uchwaleniem ustawy o Sądzie Najwyższym pojawił się pomysł odprawiania Mszy św. za ojczyznę. Byłem ciekaw opinii innych polskich księży na ten temat. Spotkałem się z dużym sceptycyzmem. Najczęstszy argument przeciwko podejmowaniu tego rodzaju inicjatyw brzmiał: „Nie da się zaprosić na taką mszę wszystkich uczestników konfliktu, a poza tym od razu pojawią się próby zawłaszczenia ich przez jedną ze stron". To bolesne, ale obawiam się, że prawdziwe odkrycie. Doszliśmy do sytuacji, w której należąc w ogromnej części do tego samego Kościoła, wyznając tę samą wiarę, nie jesteśmy w stanie wspólnie się modlić w intencji dobra naszej społeczności i naszej ziemi. Tak radykalnie odmiennie to dobro rozumiemy i jego realizację sobie wyobrażamy.
Opisana sytuacja pokazuje, w jakim kontekście pojawiają się wezwania, aby w obecnej sytuacji społeczno-politycznej w Polsce Kościół katolicki w sposób oficjalny zabrał głos, a nawet zajął stanowisko.
Instytucja zastępcza
Lista powodów, dla których Kościół nie może zaspokoić tych oczekiwań, jest długa. Znaczną część z nich wymienił niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" Sławomir Sowiński w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta