To ludzie wydreptali niezawisłość sądów
Aneta Łazarska
Od czarnej środy w parlamencie trwa batalia o niezawisłe sądy w Polsce. Mimo powagi sytuacji i społecznych protestów politycy nie cofnęli się nawet o krok we wprowadzaniu ustaw praktycznie znoszących niezależność Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. Pełną napięcia sytuację przecięły w końcu tak bardzo wyczekiwane społecznie weta prezydenckie.
Prezydent w końcu zrozumiał, że w konstytucji, inaczej niż w polityce, nie ma kompromisów. Nie większość polityczna określa, kto może być nadal sędzią, lecz Konstytucja RP, w której wyraźnie zapisano, że „sędziowie są nieusuwalni", a „władza sądownicza odrębna i niezależna". Prezydent, podpisując ustawy o KRS i SN, złamałby obie te zasady, akceptując upolitycznienie sądów oraz czystkę w Sądzie Najwyższym.
Nie łam, to nie będziesz łamany
Prezydent, podpisując ustawy, nie tylko mógł „się ubrudzić", jak powiedział sędzia Adam Strzembosz. Każda decyzja dotycząca usunięcia sędziego w stan spoczynku byłaby sygnowana jego imieniem i nazwiskiem. Obciążałaby go nie tylko prawnie, ale i moralnie. W ten sposób stałby się politycznym zakładnikiem partii, albowiem z obranej drogi nie miałby już odwrotu. Każde zaś złamanie konstytucji otwierałoby drogę do kolejnych wyłomów, nie wyłączając możliwości reformy statusu urzędu prezydenckiego. Bo próby takiej zmiany,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta