Z Trumpem bym nie zagrał
Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski i mistrz świata w rzucie młotem oraz poseł na Sejm o zmianach lekkoatletyki w Polsce i świecie, pyrach z gzikiem i golfie.
Rz: Oglądał pan pilnie lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Londynie?
Szymon Ziółkowski: Oczywiście.
Jakie wrażenia, może zacznijmy od polskich przewag w rzucie młotem?
Przyjechali, wzięli, co ich. Szkoda trochę Wojtka Nowickiego i przegranego srebrnego medalu. Obstawiałem, że pierwsza dwójka na podium będzie nasza, bez wskazywania kolejności, ale był ten rzut Rosjanina w ostatniej kolejce... Jak pokazała historia, różne rzeczy mogą się jednak jeszcze zdarzyć. Trzeba dziesięć lat poczekać na weryfikację wyników.
Reszta polskich startów też panu się podobała?
Mistrzostwa były bardzo udane, aż dziw bierze, że tak dobrze nie było na igrzyskach w Rio, a przed nimi i po nich – po osiem medali. Można nawet było trochę żałować w Londynie paru straconych szans – w pchnięciu kulą Michała Haratyka, nawet Adama Kszczota na złoto w biegu na 800 m, ale to tylko gdybanie. Klasyfikacja punktowa pokazała moc zaplecza i drużyny, mamy zdolną młodzież, wszystko idzie w dobrym kierunku.
Pozostaje pan jednak ogromnym sceptykiem w kwestiach dopingowych, choć na razie mówi się o trzech wpadkach w Londynie, a w Pekinie dwa lata temu oficjalnie były raptem dwie?
Ale mamy też anonimowe badania ankietowe z MŚ w Daegu, w których 45 procent lekkoatletów przyznało się do brania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta