Zwykły sędzia i liniowy prokurator
Szok, a szczerze powiedziawszy, obciach.
Nadciąga jesień. Gdzie wzrokiem sięgnąć, straszą nie tylko spustoszenia po tropikalnej Irmie. Nad Wisłą też niewesoło. Przyroda generuje coraz więcej niszczycielskich zjawisk, jakich dotąd nie notowano albo jakie od dawna uważa się za uzdrowione w sezonie sanacji, wytrzebione bądź zdekomunizowane.
Co gorsza, nie wszystkie są od razu dostrzegalne. Niektóre grasują w naszym wnętrzu. Część pustoszy najświatlejsze umysły, zapełniając ubytki eklektyczną miazgą. W świecie dekodowanym przez nową zawartość mózgowia nie ma autorytetów ani barier, wszystko wydaje się w zasięgu ręki, największe nonsensy uchodzą za prawdy objawione. Ideologiczne waśnie potrafią odgrodzić jednych od drugich rowem nie do przebycia, a litery prawa – przeistoczyć się w substancję o właściwościach ektoplazmy, która wydostaje się z twarzoczaszki medium, lśni tajemnym blaskiem, wszelako nic to nie znaczy. Medium może zaś zaimprowizować dowolny seans spirytystyczny, jako że prawo to właśnie ono.
Najbardziej mnie boli, gdy tego typu osobliwości rejestruje się na obszarze, który oschły język ustaw pragmatycznych nazywa „działem administracji rządowej sprawiedliwość". No, ale dosyć smętnych metafor.
Ja to rozumiem inaczej
Chyba nie byłam jedyną osobą skonfundowaną felietonem sędziego Arkadiusza Krupy „Nie ma już szans, by wrócić do punktu wyjścia" („Rzeczpospolita" z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta