Kielce w sercu
jacek Kiełb | Można śmiało powiedzieć, że jest symbolem Korony. Tutaj zawsze grał najlepiej, tutaj wracał, gdy w innych miastach jego kariera się załamywała. Łukasz Majchrzyk
Piłkarze często całują herb klubu po zdobyciu bramce, a kibice równie często się zastanawiają, czy ten gest jest szczery. Coraz mniej jest graczy, u których takie dowody miłości wyglądają wiarygodnie.
Najczęściej kibice ufają w szczerość tych, których znają z ulicy, z osiedla, ze sklepu czy z meczów w drużynach juniorów. Jeśli dzisiejszy gwiazdor przychodzi z daleka, to zawsze istnieje podejrzenie, że traktuje barwy klubowe użytkowo i przy pierwszej nadarzającej się okazji ucieknie tam, gdzie lepiej zapłacą albo klimat łagodniejszy czy dyskoteki bardziej okazałe.
Początek w Siedlcach
W przypadku Jacka Kiełba i herbu Korony o wątpliwościach od dawna nie ma mowy. Kiedy zawodnik, po pięknym golu strzelonym Jagiellonii, biegł cieszyć się razem z kolegami i pocałował herb klub na koszulce - na pewno było to szczere.
Kiełb kilka razy ruszał z Kielc w piłkarski świat - do Poznania, Warszawy czy Wrocławia, wydawało się, że wielka kariera jest na wyciągnięcie ręki, że niebawem zgłosi się po niego reprezentacja Polski, ale jakoś tak się układało, że mimo ogromnego talentu poza Świętokrzyskiem mu nie wychodziło. Zawsze jednak mógł wrócić do Kielc i odbudować formę, a kiedy on gra dobrze, to i Koronie jest o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta