O co się bić w budżecie UE
Jako przyszły płatnik netto mamy większy tytuł do prezentowania swoich racji w dyskusji o nowej perspektywie finansowej Unii – pisze europeista i proponuje cele, jakie mógłby sobie wyznaczyć polski rząd.
Proponując na początku maja projekt wieloletniej perspektywy finansowej, czyli budżet Unii na lata 2021–2017, Komisja Europejska otworzyła trudne i długotrwałe negocjacje, być może jedne z najbardziej wyczerpujących w UE. To państwa członkowskie ostatecznie podejmą decyzję w tej sprawie, choć propozycja Komisji wyznacza kierunki negocjacji.
Zaletą projektu jest to, że pomimo brexitu – a więc szacowanej na kilkanaście miliardów euro rocznie dziury budżetowej – propozycja jest ambitna i zwiększa poziom finansowania europejskich celów. Stara się też sprostać najważniejszym wyzwaniom, przed którymi stanęła Europa. Wprowadza m.in. europejski instrument stabilizacji inwestycji, który jest rezerwą na wypadek kolejnego kryzysu, przeznaczony nie tylko dla państw strefy euro. Przewidziano większe środki na edukację młodzieży i wymianę studentów. Więcej funduszy ma też trafić na rozwój innowacyjnej gospodarki.
Komisja wprowadziła pulę środków dla państw strefy euro, które mają być przyznawane jako zachęta dla podejmowania reform strukturalnych. Zaletą tej propozycji jest przede wszystkim to, że środki znalazły się w budżecie UE, a więc nie ma osobnego budżetu dla unii walutowej. Mogłoby to pogłębić podział na „dwie prędkości" w Europie. Są tam też środki, które mogą wykorzystać państwa przygotowujące się do członkostwa w unii monetarnej. Krytycy uważają, że jest to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta