Skąd jest rosopita, żuchel i szpajza
Nie ma w Polsce regionu, który nie szczyciłby się lokalnymi specjałami. Łącznie zarejestrowano ich już prawie 2 tysiące.
Danuta Walewska
Niektóre z nich mają nic niemówiące nazwy, czasami bardzo przaśne, niekiedy dwuznaczne, jakby ktoś siedział i wymyślał je specjalnie, żeby pobudzić wyobraźnię lub wprawić w zakłopotanie. Tak oczywiście nie jest, ale fjut, czy ruchańce drożdżowe w karcie dań zawsze cieszą. W Lubuskiem i na Śląsku żur nazywany jest bryją, na Kujawach kiszczokiem. Szpajza to na Kaszubach deser z jajek z sokiem z cytryny, a żuchel jest nazwą kaszubskiej babki ziemniaczanej zapiekanej z boczkiem, którą zaledwie 80 kilometrów dalej nazywa się już sznader.
A kto wie co są fefernuski, fefernuchy, fuczki czy grochowinki kociewskie? Albo proziaki czy bendzwały szlacheckie? Co to jest rosopita? Kujawska zupa śledziowa. A mleko gdańskie, które tak naprawdę jest bitą śmietaną z migdałami i rumem? Bo w Gdańsku, dzięki bliskości morza i zapleczu Żuław zawsze się jadło na bogato.
Co zakwitnie, co wyrośnie
Właśnie obficie kwitnie dereń, który w Podkarpackiem, gdzie jest wpisany na listę produktów regionalnych, służy nie tylko do wyrobu nalewek, ale i kiszonek. Nazywany jest polską oliwką, ale używa się go do przygotowania konfitur, dżemów, lodów dereniowych albo nadzienia do pączków. Coraz częściej sięgają po ten owoc restauratorzy.
– Sądząc po tym, jakim hitem dereń jest w naszym regionie, jestem przekonany, że moda...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta