Promocja od kuchni
Gastronomia jest ważnym elementem literatury i kina. A jeżeli dochodzi do niej element lokalnego kolorytu, to mamy doskonały przepis na promocję regionu.
Marcin Kube
Skąd bierze się przekonanie, że najlepsze kasztany są na placu Pigalle? Dopiero gdy dotrzemy do Paryża, okazuje się, że na rzeczonym placu nie ma ani jednego straganu z pieczonymi kasztanami. Sądzi się także, że najlepszą pizzę robią włoscy emigranci w nowojorskim Brooklynie. Przekonuje o tym w swoich filmach Spike Lee. Najdorodniejsze homary serwowane są w Bostonie, a jeśli próbować owoców morza, to tylko na Lazurowym Wybrzeżu. Za to najszlachetniejsze wina powstają w Toskanii. Choć niektórzy – na przykład pisarz Peter Mayle i reżyser Ridley Scott – twierdzą, że te z Prowansji są nie gorsze. Z kolei Amerykanie będą przekonywać, że liczą się tylko wina kalifornijskie. Na potwierdzenie mają liczne filmy z „Bezdrożami" Alexandra Payne'a na czele. Jesteśmy przekonani, że Magdalenka to jakieś wykwintne francuskie ciastko, choć w gruncie rzeczy to bardzo pospolity deser. Trudno jednak dyskutować, kiedy na ołtarze literatury wyniósł je sam Marcel Proust.
Z kolei z „Misia" wiemy, że w Warszawie do kawy nie można zamówić nic innego, jak tylko ciastko zwane wuzetką. We Francji wiadomo – żaby i ostrygi. W Anglii herbata, fish & chips oraz zupa z pora. Ta ostatnia w wersji niebieskiej, tak jak to było w „Dzienniku Bridget Jones". Na steki i burgery wybrać się trzeba do USA. W Amsterdamie trzeba obowiązkowo wstąpić na frytki z majonezem, przekonywali o tym bohaterowie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta