Amerykańscy związkowcy agitują po domach
Należy tylko co siódmy pracownik
Amerykańscy związkowcy agitują po domach
Jeszcze do niedawna związki zawodowe były w Stanach Zjednoczonych liczącym się graczem. W 1960 r. poziom uzwiązkowienia sięgał 35 proc. i był znacznie wyższy niż w państwach europejskich. Dziś do związków należy tylko 14 proc. pracujących Amerykanów i prawie nikt nie umie rozpoznać twarzy aktualnego przewodniczącego największej centrali związkowej AFL-CIO. Związki próbują jednak znaleźć właściwe dla siebie miejsce w nowej rzeczywistości ekonomicznej i tak łatwo nie rezygnują z walki o nowe dusze. Przeznaczyły właśnie 20 mln dolarów na kampanię mającą na celu odbudowanie kurczącego się z roku na rok członkostwa.
Związki tradycyjnie miały silną pozycję wśród robotników i pracowników fizycznych zatrudnionych w przemyśle. W latach 40. i później ich istnienie było również na rękę pracodawcom, którym łatwiej było stale prowadzić rozmowy z przedstawicielami załogi niż szukać właściwych rozwiązań dopiero w sytuacjach konfliktowych.
W perspektywie czasu okazało się jednak, że na przynależności do związków pracownicy niewiele zyskują.
Związki tracą rację bytu
Płace robotników w USA utrzymują się na tym samym poziomie od wielu lat, co w rzeczywistości oznacza spadek realnych dochodów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta