Demokracja obywateli nieposłusznych
Paweł Marczewski Jeśli rządzący nie dostrzegają motywacji, jakie kierują Obywatelami RP, i oskarżają ich o „podważanie ładu publicznego", jakikolwiek dialog staje się niemożliwy – pisze socjolog z Fundacji Batorego.
Co odróżnia nieposłuszeństwo obywatelskie od zwykłego przestępstwa? To jedno z najważniejszych pytań, z jakimi przyszło nam się zmierzyć, kiedy opadł kurz po obaleniu totalitaryzmów. Czy w sytuacji, kiedy niezgodę można zamanifestować przy urnie wyborczej, nieposłuszeństwo obywatelskie ma jeszcze sens?
Zgłaszając do sądu wniosek o objęcie fundacji Obywatele RP zarządem przymusowym, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zdaje się odpowiadać na to pytanie przecząco. Z uzasadnienia wniosku wywnioskować można, że resort spraw wewnętrznych w ogóle nie traktuje działalności Obywateli RP w kategoriach nieposłuszeństwa obywatelskiego. „MSWiA zgodnie ze statutem jest organem nadzorującym fundację. W demokratycznym państwie prawa organ nadzorujący ma obowiązek kontroli przestrzegania prawa, a w razie podejrzenia jego naruszania skierowania sprawy do sądu" – argumentował resort. To uzasadnienie jest jednak mocno problematyczne.
Wykręcanie bezpieczników
Po pierwsze, skoro Obywatele RP zdaniem ministerstwa łamią prawo w sposób „programowy", dlaczego resort wnioskuje o zarząd przymusowy, a nie o delegalizację? Czy chodzi o obronę prawa, czy też raczej o przejęcie zasobów fundacji – finansowych, ale i symbolicznych, np. logo? Niezależnie od sympatii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta