Mistrz obronnego ataku
Didier Deschamps. Francja została mistrzem świata według jego przepisu. Nie zmienił niczego, nawet gdy grę zespołu krytykowano.
Didier Deschamps w strugach rzęsistego deszczu odbierał złoty medal, zawieszał mu go na szyi przemoczony do suchej nitki prezydent Emmanuel Macron. Choć chmura nad Moskwą się oberwała, parasol znalazł się tylko dla Władimira Putina.
Gdy w końcu także Puchar Świata trafił w ręce francuskiego trenera, z pewnością stanęły mu przed oczami sceny sprzed 20 lat. Wtedy złoty krążek na szyi zawieszał mu Jacques Chirac, który przy okazji ucałował w łysą głowę bramkarza Fabiena Bartheza. Inaczej niż na Łużnikach, dekoracja na Stade de France odbywała się na trybunie honorowej, a piłkarze musieli się wspiąć po schodach, by odebrać trofeum. No i nie padało.
Tylko dwie osoby oprócz Deschampsa mogły przy okazji odbierania złotego medalu szukać podobnych analogii – Mario Zagallo i Franz Beckenbauer. Brazylijczyk i Niemiec zdobyli mistrzostwo świata jako piłkarze, a później sięgnęli po ten tytuł w roli selekcjonerów. Beckenbauer jako kapitan...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta