PGZ ma apetyt na Patrię
Jakub Skiba Nie wykluczam nawiązywania bliskich relacji, nawet o charakterze kapitałowym, z partnerami zagranicznymi – mówi prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Rz: Czy PGZ to kolos na glinianych nogach?
Takie opinie są wręcz krzywdzące. Tak się patrzy na szklankę, która jest w połowie pełna albo w połowie pusta. Ja bym powiedział, że w przypadku PGZ jest ona więcej niż w połowie pełna. Niemniej jest trochę pustej przestrzeni. Cała sztuka polega na tym, aby wpłynąć pozytywnie na słabsze spółki, kierując się doświadczeniami tych lepszych, a także wprowadzając rozwiązania w zakresie zarządzania, które możemy podpatrzyć u naszych partnerów zagranicznych. To jest szczególna branża, otoczenie nie jest stricte rynkowe, bo chodzi głównie o zaopatrzenie sił zbrojnych rodzimego kraju. Olbrzymią rolę pełnią kierunki wytyczane przez siły zbrojne i decyzje polityczne Ministerstw Obrony Narodowej. Globalny rynek zbrojeniowy też się szybko zmienia. Wyraźnie widać tendencję do konsolidacji, bardzo zresztą słuszną.
PGZ będzie uczestniczył w tym procesie?
Nie wykluczam nawiązywania bliskich relacji, nawet o charakterze kapitałowym, z partnerami zagranicznymi. Ale tylko w wybranych i ściśle określonych dziedzinach.
Jakich?
Na przykład w produkcji kołowych transporterów opancerzonych – chodzi o Rosomaki. Są produkowane w Polsce na bazie licencji Patrii, fińskiego koncernu. Dobrze byłoby tutaj...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta