Historia genialnego fałszerza
Fragment książki historycznej „To ja byłem Vermeerem" Franka Wynne.
Kiedy człowiek się dowiaduje, że ma umrzeć za dwa tygodnie – twierdził doktor Johnson – to wspaniale koncentruje jego umysł". A jednak Han van Meegeren miał kłopoty z koncentracją. Tego oszołomionego, chorego malarza zamkniętego w zimnej i zawilgoconej celi amsterdamskiego więzienia przerażała świadomość, że skoro został uznany za winnego, wyrok śmierci jest z góry przesądzony. Jego koszmar zaczął się sześć tygodni wcześniej, gdy pewnego chłodnego majowego poranka do drzwi okazałego domu przy Keizersgracht zapukali dwaj starsi oficerowie holenderskiej policji. Pięćdziesięciosześcioletni van Meegeren był imponującą postacią: wysoki, z zaczesanymi do tyłu włosami niczym szronem przyprószonymi siwizną i ze starannie przystrzyżonym i wypomadowanym wąsikiem w nieco faszystowskim stylu. Wyglądał na dobre dziesięć lat więcej, niż naprawdę miał, jego wysokie kości policzkowe unosiły się nad zapadniętymi policzkami, a pod podkrążonymi oczami widać było worki, w których dałoby się zmagazynować troskę o świat, lecz jego długi orli nos wyrażał pewną wyniosłość.
Zazwyczaj emanował cierpkim, sardonicznym urokiem, przedkładając szyte na miarę garnitury z granatowej serży lub sportowe marynarki ponad kaszmirowe swetry czy ekstrawaganckie koszule, ale gdy tego ranka otworzył drzwi, był jeszcze w pantoflach i wytartym płaszczu kąpielowym....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta