Exit tax to myto dla uciekających z Polski
Bogusław Grabowski Rząd obawia się, że złe relacje z UE i widmo polexitu będą niepokoić firmy i zamożnych Polaków, którzy mogą zmieniać rezydencję podatkową. Chodzi o to, by ich zatrzymać.
Rz: Jak pan ocenia projekt exit tax, który budzi tak wielkie emocje?
Ten projekt został opublikowany w piątek. Żeby wszedł w życie od 1 stycznia 2019 r., musi być uchwalony do końca października. Takich rewolucyjnych zmian w systemie podatkowym w takim trybie jeszcze nie było. Dyskusja jeszcze się nie zaczęła, bo specjaliści od podatków dopiero się zapoznają z tym 200-stronicowym dokumentem. Oceniam ten projekt krytycznie.
Dlaczego?
Rząd powołuje się na dyrektywę UE sprzed dwóch lat, która mówi o możliwości wprowadzenia exit taxu, podatku od wyjścia jakiejś formy działalności gospodarczej do innej rezydencji podatkowej z zamiarem płacenia tam niższej stawki podatkowej, od kapitału, który został stworzony na terenie innego kraju. Wtedy państwo ma prawo naliczyć taki podatek od wyjścia. Tylko że polski rząd zrobił dwie rzeczy, które są nie do zaakceptowania. Nakazał płacenie tego podatku naliczonego w ciągu siedmiu dni od wystąpienia faktu przeniesienia, a przecież to nie jest zmonetyzowany zysk. Wystarczy wycena aktywów, jeśli potencjalnie wzrosły, to muszę płacić podatek. To samo dotyczy osób fizycznych, chociaż dyrektywa nie nakazuje, żeby ich dotyczyło. I tak naprawdę, opodatkowanie będzie bardziej dotyczyło osób fizycznych. Jak przechodzimy do innej rezydencji, to naliczamy potencjalne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta